Ledwo się rok rozpoczął, a już pierwsza bolesna dla mnie strata w branży muzycznej.
Mam ogromny sentyment do zespołów tworzących w latach mojego dzieciństwa. A The Cranberries należy do grona ulubionych. I nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Byli gdzieś obok, piosenki się kojarzyło, lubiło, ale przez długi okres czasu nie była to sympatia świadoma. Miałem tak samo z Coldplay. Mam nadzieję, że nie będę musiał tego opisywać z podobnego powodu.
I nie jestem z tego powodu dumny, ale świadomość rozpoczęła się od pewnego mocno elektronicznego remixu ich największego hitu – Zombie.
Potoczyło się błyskawicznie – od płyty zawierających oryginalne wykonanie wyżej wspomnianej piosenki – No Need to Argue.
Co chciałbym żebyście z niej zapamiętali? Na pewno otwarcie krążka – Ode To My Family. I… cholera. To są te płyty, których słuchało się całych, które były 100% całością. Z których się nie wybierało poszczególnych piosenek, lepszych, gorszych. Po prostu wszystko. No ale trzeba znać chociaż pozostałe single – I Can’t Be with You oraz Ridiculous Thoughts.
To była płyta numer 2 w kolejności chronologicznej.
Równie ważne były dla mnie krążki numer 1 (Everybody Else Is Doing It, So Why Can’t We?) oraz 4 (Bury the Hatchet). I ta czwarta płyta, płyta z okiem jest najważniejsza, to oko będzie mnie nawiedzało już zawsze.
Na tej pierwszej oczywiście kolejny niepodważalny hit, Linger, oraz Dreams.
A na Oku Promises, Animal Instinct oraz Just My Imagination.
Trzecia płyta była dobra, ale nie przemówiła do mnie w pełni. I w 2001 pojawiła się piąta, której już brakowało jakiegoś magicznego elementu z tych poprzednich.
Dwa lata później zespół się rozpada, a Dolores w trakcie solowej kariery wypuszcza dwa albumy – w latach 2007 i 2009. I to są fragmenty jej muzycznej historii, które z pewnością muszę nadrobić i lepiej poznać.
W 2009 roku dochodzi do reaktywacji zespołu. Nagrywają jeszcze Roses i Something Else. Są to albumy dobre. Ba, nawet bardzo dobre. Ale ponad dekadę wcześniej tak podnieśli sobie poprzeczkę, że po prostu chętniej włączam te starsze utwory.
Z dzisiejszym dniem oglądamy w pewien sposób koniec tej historii. Bez Dolores nie będzie tak samo.
I nie będę kłamał. Jestem fanem głównie pierwszych płyt – tych z lat 90 ubiegłego wieku. Ale… będę za Tobą tęsknić, kiedy odeszłaś.